środa, 22 lipca 2015

Moja lista najczęściej popełnianych błędów w treningach na siłowni

Ćwiczenie na siłowni wydaje się bardzo proste. Nie potrzebujesz specjalnego sprzętu, pogoda nie gra roli. Możesz tam pójść zarówno z kolegami jak i zupełnie sam. W sumie to przecież tylko przerzucanie żelastwa. O dowolnej porze, dowolnego dnia jesteś w stanie, o ile tylko Ci się zachce, poćwiczyć tak, jak robią to najlepsi. Ciężko i do utraty tchu. Ale, ale.. Czy to na pewno dobry pomysł?

Czy zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego ci wszyscy ludzie w klubach fitness wyglądają tak samo pomimo upływu czasu? Jak to jest, że ćwiczą i ćwiczą, a ich figura, budowa ciała, poziom tkanki tłuszczowej pozostaje bez zmian? Przecież dają z siebie 200%! Cztery razy w tygodniu! I do tego w weekend przebiegają 20 km!



A teraz spójrz w lustro i powiedz, czy to samo nie dzieje się z tobą? Zapytam inaczej: po co właściwie ćwiczysz, skoro w twoim wyglądzie nic się nie zmienia? Dlaczego się dziwisz, że robiąc wciąż wszystko tak samo, otrzymujesz wciąż te same efekty?

W ciągu 15 lat regularnych treningów zebrałem listę błędów, które w niezauważalny sposób mogą zaprzepaścić całe Twoje starania o doskonalszą sylwetkę, większą masę mięśniową i redukcję tkanki tłuszczowej. Sam je popełniałem, dlatego moja droga była długa i kręta.


A oto najczęściej popełniane błędy:

1.    Stosujesz plan treningowy z gazetki fitness
Twój staż treningowy nie przekroczył jeszcze dwóch lat, ale stosujesz świetny plan na „gigantyczną masę w 10 dni”, bo poleca go Dorian Yates. To nie ma sensu! Kulturyści mają wieloletnie doświadczenie i nierzadko stosują wspomaganie sterydami. Dla nich trening oparty na dziesiątkach serii, wielu ćwiczeniach izolowanych i trwający ponad 1,5 godziny to nie problem. Niestety, zwyczajny człowiek mający poza siłownią normalną pracę nie skorzysta na takim planie.  Jego zdolności regeneracji są niewystarczające i raczej po kilku miesiącach przestanie pojawiać się na treningach. Widziałem sporo takich, którzy nabawili się w ten sposób kontuzji. Co to dla nich oznaczało? Wielotygodniowe wyłączenie z jakichkolwiek treningów, potem kilka miesięcy dochodzenia do formy.
Zrób to inaczej, mądrzej. Sprawdź mój plantreningowy. Opiera się on na podstawowych ćwiczeniach wielostawowych oraz ciężkich i krótkich seriach. Zabierze ci najwyżej 50 minut dwa razy w tygodniu.
Uwierz mi, ja też stosowałem się do zaleceń kulturystów i przez 10 lat nie doszedłem do żadnych wyników. Uważam, że podstawą każdego ćwiczącego na siłowni jest.. siła! A ją zbudujesz właśnie stosując krótkie i intensywne treningi oraz pozwalając na regenerację.
      
2.    Ćwiczysz 4 razy w tygodniu
Jeśli nie ukończyłeś jeszcze 20. roku życia to być może tak częste treningi ujdą ci na sucho. Będziesz trochę zmęczony, ale jeśli w weekend więcej pośpisz, a w tygodniu zrobisz sobie popołudniową drzemkę – być może wytrwasz.
Nie jest to jednak dobry plan, a jeśli jesteś po trzydziestce, to nie ma szans, żebyś po zrobieniu czterech serii martwego ciągu z obciążeniem stanowiącym 150% twojej masy ciała mógł taki trening powtórzyć wcześniej niż po tygodniu. A raczej – jest to możliwe, ale to bardzo głupi pomysł i doprowadzić może tylko do przetrenowania.
Ciężkie ćwiczenia siłowe bardzo obciążają układ nerwowy. Musisz dać mu czas na regenerację i odbudowę. W przeciwnym razie w pewnym momencie twój organizm zbuntuje się i zamiast osiągać coraz lepsze wyniki, któregoś dnia nie będziesz w stanie podnieść sztangi, którą wczoraj zrobiłeś kilka ładnych powtórzeń.
Ja też ćwiczyłem cztery razy w tygodniu. Zabierało mi to sporo czasu na dojazd, organizację dnia itp. W tamtym okresie bywałem bardzo ospały po treningach tak, jakby całkowicie opuściły mnie siły. Zmniejszyłem ilość treningów do 3 i było lepiej, ale nadal potrzebowałem popołudniowej drzemki, żeby dojść do siebie i przetrwać cały dzień. Około 22:00 i tak byłem bardzo śpiący, więc wieczorne wyjścia stanowiły problem.
Kiedy zmniejszyłem ilość treningów do dwóch w tygodniu, odczułem olbrzymią poprawę.
Czy to nie za mało? Mi wystarcza. Przy masie 82 kg w martwym ciągu podnoszę 150 kg w serii pięciu powtórzeń i podciągam się na drążku 5 razy z doczepionym ciężarem 45 kg.
Do tego wyniku doszedłem przez ostatnie dwa lata, ćwicząc dwa razy w tygodniu.

3.   Ćwiczysz wieczorem
Najlepsza pora na trening to wczesny ranek. Niezależnie od pory roku, powinieneś ćwiczyć po przebudzeniu. Oczywiście nie chodzi mi o to, żebyś wyskoczył z łóżka i w piżamie pobiegł do klubu fitness. Ale powinieneś traktować trening, jak poranną rozgrzewkę przed ciężkim dniem.
Na wszystkich obozach treningowych, na których byłem trener zawsze budził nas o świcie i jeszcze przed śniadaniem przeganiał nas po lesie albo kazał robić pompki na placu.
Można znaleźć wiele powodów, dlaczego to dobry pomysł, ale dla mnie najważniejsze są trzy:

·     Poranny wysoki poziom testosteronu: tego, jakie ma działanie nie będę zgłębiał. Wystarczy mi, że jego poziom jest najwyższy rano. I wtedy trenuję.

·    Łatwość organizacji porannego treningu: wychodzisz z domu i lecisz do pracy na 8:00, ale jeśli wstaniesz godzinę wcześniej, możesz poświęcić ten dodatkowy czas na trening. Wieczorem zazwyczaj okazuje się, że trzeba dłużej zostać w pracy, załatwić coś na mieście, odebrać dzieciaki z przedszkola, szkoły, zajęć.. Już mi się odechciewa. Gdzie tu czas na trening? Lepiej załatwić to rano i mieć z głowy. W przeciwnym wypadku bardzo łatwo znaleźć wymówkę dla nie-ćwiczenia i przekładać trening na kolejne dni. Zły pomysł.

·   Mała ilość ćwiczących: zrobiłem kiedyś test – ponieważ zawsze ćwiczę około 6:30 rano, postanowiłem raz dla odmiany wpaść do mojego klubu o 16:00. To, co tam wtedy zobaczyłem to była masakra! Do każdego stanowiska (nawet do martwego ciągu) stała kolejka oczekujących na swoją kolej. Wszyscy się wzajemnie poganiali (może nie dosłownie, ale wiesz jak to jest, kiedy ktoś stoi obok ciebie i tupie nogą, podczas gdy ty próbujesz właśnie pobić swój rekord w wyciskaniu na ławeczce). Do tego było duszno i dość głośno. Ogólnie nieprzyjemnie. Ja wolę jednak poranki – sześć osób w klubie, stanowisko do przysiadów czeka tylko na mnie i mogę skupić się na treningu, który zajmuje mi 45 minut.

4.   Przed treningiem jesz duży posiłek
To podstawowy błąd i całkowite niezrozumienie tego, jak działa ludzki organizm. Jeśli przed ciężkimi ćwiczeniami zjesz posiłek, twoje ciało zacznie go trawić i przetwarzać na niezbędne mu składniki. Proces ten jest potrzebny do regeneracji i odbudowy, to jasne. Ale nie powinien trwać, kiedy ćwiczysz. Trawienie pokarmu zużywa energię, która w takim układzie nie może być spożytkowana na trening. Ja osobiście po jedzeniu czuję się rozluźniony i może nawet odrobinę senny. Ciężka praca to ostatnie, o czym wtedy myślę. Poza tym, wyobraź sobie wykonanie 5 maksymalnych przysiadów do załamania ruchu z pełnym żołądkiem. Jedyne, co może z tego wyniknąć to… niekontrolowana wizyta w toalecie.
Ja ćwiczę rano, a przed treningiem nie jem śniadania. I czuję się jak dzika bestia walcząca o zdobycz, kiedy podchodzę do martwego ciągu za sztangą ważącą 180% masy mojego ciała.

5.   Twoja rozgrzewka to 20-minutowy jogging
Rozgrzewka to rozgrzewka. Ma służyć doprowadzeniu mięśni do lekkiego ukrwienia i podniesieniu ich temperatury. Serce ma zacząć pompować nieco intensywniej. I tyle.
Jeśli twoja rozgrzewka trwa dłużej niż 5 minut to tracisz czas. To nie ma sensu. Nie o to chodzi. Możesz sobie pobiegać po lesie, brzegiem morza lub przez park. Ale jeśli twoim celem tego dnia jest podnoszenie ciężarów – skup się tylko na tym.
Moja rozgrzewka jest krótka i intensywna, ale nie muszę po niej odpoczywać zanim zrobię serię przysiadów.

6.   Po treningu i w dzień treningowy jesz za dużo
Fakt, że właśnie przerzuciłeś tonę żelaza nie może być wymówką dla objadania się byle czym i w nieograniczonych ilościach. Po treningu być może przysługuje Ci specjalny posiłek, być może nawet porcja białka. Ale bez przesady! Trzy mac-zestawy zapite colą to nie to, o co chodzi.
Jeśli będziesz się objadać, pewnie zyskasz masę, ale będzie to głównie tłuszcz. Dostarcz organizmowi tego dnia tyle, i tylko tyle, ile potrzebuje, w formie zdrowego naturalnego pełnowartościowego posiłku, odpocznij i wyśpij się. Wszystko to zapewni ci należytą regenerację.
Ale na boga, nie obżeraj się bez opamiętania.

7.   Całe życie robisz „masę”
Znałem facetów, którzy wciąż powtarzali „mogę świetnie wyglądać jeśli, tylko będę chciał”. Ich problem polegał na tym, że nigdy nie zechcieli. Rok w rok wyglądali tak samo: wielkie otłuszczone ciało i obwisły brzuch. Może gdyby któregoś razu postanowili zmienić swoje nawyki, odchudzić się i zrzucić zbędne kilogramy, zobaczyliby, że wskazanie masy na wadze to nie to samo, co fajny wygląd w lustrze.
Wyrzeźb się w końcu, pokaż sześciopak! Wyglądaj świetnie już dziś, teraz. Nie odkładaj tego na później.
Poza tym, jeśli nie możesz zrobić 10 podciągnięć na drążku, ani 10 dipsów, twoja masa jest nic nie warta.

8.   Nie śledzisz swojego progresu
W życiu, jeśli chcesz być w czymkolwiek dobry, zazwyczaj zaczynasz od podstaw i pniesz się w górę systematycznie poprawiając swoje wyniki. Tak samo w treningach, jeśli podchodzisz do nich choć trochę poważnie, musisz wiedzieć na czym stoisz, żeby stawać się codziennie odrobinę lepszym.
Jeśli tego nie zrobisz, może się okazać, że stoisz w miejscu, a twoje treningi to jedynie zabawa.
Prowadź dziennik ćwiczeń w formie notatnika, lub tak jak ja – w pliku excelowym w smartfonie. Dzięki takiej kontroli na każdym treningu dodaję jedno powtórzenie albo 2,5 kg do obciążenia. Zapamiętaj to: na każdym treningu!
Jeśli nie możesz tego dokonać, to najczęściej jest to spowodowane zbyt krótką regeneracją lub wręcz przetrenowaniem.

9.   Słuchasz trenerów z twojego klubu fitness
No, za to mi się dostanie, ale co tam. Moim zdaniem wszelkie rady trenerów z siłowni są niedobre z jednego prostego powodu – ich celem nie jest twój sukces.
Jeśli byliby nastawieni na stworzenie z ciebie mistrza i zwycięzcy, kazaliby ci ćwiczyć ciężko, z dużymi wolnymi ciężarami. Zaleciliby ci przysiady, martwy ciąg i wyciskanie sztangi nad głowę.
Przyjrzyj się im: co robią? Mówią: przysiady niszczą kolana, martwy ciąg sprawi, że będziesz gruby w pasie, ale najpierw wysiądzie ci kręgosłup, a wyciskanie nad głowę jest trudne i wymaga koordynacji ruchów, więc lepiej siadaj na maszynie.
Buuuuu!
Przez wiele lat im wierzyłem i co? Miałem nogi chude jak u kurczaka, a kiedy wchodziłem po schodach moje kolana bolały. Praca w biurze i wiele godzin codziennie za biurkiem sprawiały, że miałem straszne bóle pleców i nie mogłem przez nie normalnie spać.
Któregoś razu postanowiłem, że skoro i tak się rozpadam, że wszystko jedno, co zrobię. Po pół roku od wprowadzenia do moich treningów ciężkich przysiadów i martwego ciągu nie pamiętałem już, co to ból i skurcze. Zadziałał prosty mechanizm – mięśnie okalające stawy, wzmocnione treningami, lepiej utrzymywały je we właściwej pozycji, a regularne ćwiczenia dostarczały do nich substancje odżywcze wspomagając szybszą regenerację. Moje nogi nadal są dość mizerne, ale przynajmniej wyglądają proporcjonalnie.
Oczywiście są sytuacje, w których trener z siłowni ma rację i warto go posłuchać, jednak musisz być pewnym tego, co robisz i nie dać się zepchnąć na maszyny do rehabilitacji.

10. Twój trening trwa ponad 50 minut
Podnoszenie ciężarów w takiej czy innej formie jest aktywnością angażującą całe ciało oraz układ nerwowy. Serce ma trudne zadanie, ponieważ musi sprostać zmieniającym się warunkom bardzo intensywnych ćwiczeń i następujących po nich odpoczynków. Daj z siebie wszystko podczas pierwszych 45-50 minut, rób krótsze przerwy, ćwicz, jakby od każdego kolejnego powtórzenia miało zależeć twoje życie, a potem.. idź robić coś ciekawszego.
Każda kolejna minuta ponad to, jest zwykłą stratą czasu. Jeśli jesteś zmęczony, łapiesz zadyszkę, musisz usiąść i odsapnąć, lub zwyczajnie ziewasz i chce ci się spać, to znak, że poważnie przesadziłeś z długością treningu.
Pamiętaj, że tutaj chodzi o jakość, o to, jak bardzo mięsień musi pracować w danym momencie. Nie ma znaczenia, że 90 minut ćwiczysz biceps, bo każda dodatkowa seria nie zmienia niczego, ponieważ nie możeszt tego robić z taką samą intensywnością jak na początku. Ćwicz intensywnie i krótko. 

11.  Nie robisz przysiadów ani martwego ciągu
To dwa podstawowe ćwiczenia wspomagające przyrost masy mięśniowej i spalanie tłuszczu oraz zapewniające harmonijną i proporcjonalną budowę ciała. Jeśli z nich rezygnujesz to pozbawiasz się właściwie całego sensu podnoszenia ciężarów.
Suwnica czy maszyna Smitha to nie to samo, więc nie łudź się, że możesz tu coś oszukać. Tradycyjne przysiady ze sztangą na ramionach znakomicie budują równowagę nie tylko nóg, ale również pleców, mięśni brzucha i barków. Podobnie martwy ciąg. Dodatkowo, dzięki swojej niesamowitej intensywności i zaangażowaniu całego ciała pobudzają układ hormonalny do działania, przyśpieszają metabolizm i regenerację.
Powiem to jeszcze inaczej: kiedy wprowadziłem te dwa ćwiczenia do mojego planu treningowego, przestałem w jakikolwiek inny sposób ćwiczyć mięśnie brzucha. I co się stało? Po miesiącu pierwszy raz w życiu zobaczyłem je w lustrze. To był cud! Pojawiły się pomimo tego, że wcale specjalnie nie schudłem. Po prostu, martwy ciąg i przysiady zaangażowały je na tyle mocno, że stały się wyraźne i takie, jak zawsze chciałem.

12.  Nie podciągasz się na drążku
Jeśli tego nie robisz, to bardzo duży błąd. Dlaczego? Przede wszystkim oszukujesz się, że jesteś silny i łudzisz się, co do swoich możliwości. Jeśli ważysz 120 kilo i jesteś wielki jak tur, ale nie możesz zrobić 8 powtórzeń na drążku, to znaczy, że jesteś zwyczajnym grubasem. Podciąganie na drążku sprowadza wszystkich do wspólnego mianownika, którym jest masa własnego ciała. Można powiedzieć, że tutaj liczy się siła względna. A o to chodzi, o bycie harmonijnie zbudowanym, o bycie sprawnym i zwinnym, a nie o wygląd olbrzymiego toczącego się kloca.
Oczywiście trzeba od czegoś zacząć, nie od razu będziesz przecież wszystko potrafił. Przeczytaj mój post o kalistenice i zwiększaniu obciążeń w ćwiczeniach z masą własnego ciała.
Podciąganie to podstawa wielkich i szerokich pleców. Wszystkie inne ćwiczenia, to tylko namiastka.

13.  Robisz setki brzuszków w nadziei na „sześciopak”
Zły, czasochłonny i nieefektywny sposób. Do tego w większości przypadków szkodliwy dla kręgosłupa. Ja mój brzuch zbudowałem przysiadami i martwym ciągiem, ponieważ te ćwiczenia wymagają równowagi pomiędzy plecami a brzuchem. Pamiętaj też, że brzuch, jak każdy inny mięsień, rośnie wtedy, kiedy jest ćwiczony odpowiednim ciężarem. Przecież nie oczekujesz, że twoje bicepsy nagle urosną po tym, jak zrobiłeś serię z ciężarkiem 0,5 kg. Dlaczego więc chcesz ćwiczyć mięśnie brzucha w taki sposób? I dlaczego nie trenujesz jednocześnie dolnych partii pleców? Przecież chodzi o harmonijną budowę ciała i zdrowie na długie lata. Brak równowagi pomiędzy plecami a mięśniami brzucha jest bardzo częstą przyczyną kontuzji.
Ja w ogóle nie ćwiczę brzucha, a zapewniam sobie sześciopak właśnie przysiadami i martwym ciągiem. Zachęcam i ciebie!

PS. Wiem, że powyższe punkty mogą wydawać się bardzo kontrowersyjne, dlatego zachęcam do komentowania i krytykowania. Być może będę mógł sprostować lub wytłumaczyć dokładniej kilka z moich teorii.

10 komentarzy :

  1. Post świetnie napisany, jednak nie do końca zgadzam się z punktem 3. Dla przeciętnej osoby nie ma wielkiego znaczenia kiedy zrobi trening, jeśli jesteś bardzo otłuszczony to faktycznie lepiej robić go rano na pusty żołądek. Ale trening wieczorny w niczym nie ustępuje porannemu. Dla początkujących będzie jeszcze ważna kwestia motywacji, łatwiej poćwiczyć rano i mieć to z głowy niż po pracy iść na siłownie, natomiast ludzie którzy już długo trenują są przyzwyczajeni że trening trzeba zrobić, nie ważne kiedy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, dzięki za komentarz i słowa uznania :) W punkcie 3. chciałem położyć nacisk na aspekt organizacyjny. Nie ulega wątpliwości, że niespodziewane pilne sprawy na mieście oraz tłok na siłowni mogą zagrozić treningom.. Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Cześć, a co z rozciąganiem? Robisz coś w tym kierunku? Ula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Ula, dzięki, że pytasz. Pominąłem ten element, a chyba rzeczywiście warto by było o tym napisać. Generalnie w czasie treningu siłowego nie rozciągam się, ponieważ może to prowadzić do niebezpiecznego rozluźnienia mięśni. Natomiast po zakończeniu treningu, 10-minutowe statyczne rozciąganie jest oczywiście wskazane.
      Jeśli miałabyś jeszcze jakieś pytania, zapraszam do kontaktu.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  3. A propo masy. Mam kolegę, który wg mnie nieustannie robi masę i nic w kierunku rzeźby. Pochłania ogromne ilości nabiału, ale niestety nie ma czasu zajrzeć na siłownię.. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Ania! Robiłem sobie wolne od komputera, stąd moja późna odpowiedź. Moim zdaniem wieczne "robienie masy" jest w obecnych czasach mocno przebrzmiałe. Takie podejście coraz częściej jest zastępowane przez trening funkcjonalny, cross-fit, kalistenikę. Uważam, że jeśli ćwiczenia mają na celu wspaniałą muskulaturę i wygląd, to trzeba w końcu ten wygląd osiągnąć. Nie ma sensu odkładać tego na potem, na bliżej nieokreśloną przyszłość. Lepiej być już dziś wyrzeźbionym, bo osiągnięcie 100kg suchej masy dla przeciętnego człowieka jest i tak praktycznie nieosiągalne. No chyba, że stosuje się nielegalne środki, trenuje na pełen etat, a fitness jest dla takiej osoby zawodem, dzięki któremu zarabia na życie.
      Masa była modna w latach 90. Teraz ludzie poszli do przodu, poduczyli się i wiedzą, że lepiej wyglądać dobrze, niż robić z siebie tucznika.
      Z drugiej strony, każdy ma prawo robić to co lubi i odkrywać świat na swój sposób. Jeśli ktoś chce być strongmanem to wszystko mu jedno jak wygląda, liczy się wynik na zawodach.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Super post. Czy myslisz,ze osoby z zesztywniajacym zapaleniem kregoslupa moga (powinny) cwiczyc silowo? Wszędzie slysze ze to zbyt obciaza stawy. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej! Dzięki za miłe słowo.
      Co do Twojego pytania: moim zdaniem powinien na nie odpowiedzieć lekarz, bo tylko profesjonalna opinia będzie gwarantować Twoje bezpieczeństwo i zachowanie zdrowia na długie lata.
      Nie wiem ile masz lat ale często widzę, że ludzie przed 30. rokiem życia są w stanie wiele wytrzymać. Niestety, organizm w końcu się buntuje, dopada Cię przetrenowanie, powracające kontuzje, wahania nastrojów. I zanim się obejrzysz przepada Ci kilka miesięcy treningów, a przybywa tłuszczyku ;)
      Mój trening obciąża mięśnie i układ nerwowy, więc stawy na pewno też. Ale o to chodzi: cały organizm ma być "obciążany" równomiernie, na tym to polega i o to tu chodzi.
      Tak więc polecam w każdym wieku, ale najpierw trzeba być zdrowym, bo np. martwy ciąg to poważne ćwiczenie, a nie zabawa.
      W razie czego chętnie odpowiem na dodatkowe pytania :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  5. 1 - dokładnie, przecież każdy jest inny, ma inną mase ciała i inny cel ćwiczeń. Jeden chce wyglądać i/lub być kulturystą, inny ładnie wyglądac, mieć mięsnie i kondycję (chyba jesteś w tej grupie ;))
    2 - Efekty, efekty, efekty. Jak to? Ja nie dam rady? Cwicze codziennie 50 min na rowerku i robie 5 serii po 100 brzuszków, gdzie ten sześciopak?! No właśnie, wielu popełnia ten błąd i nie zna słowa regeneracja. Ćwiczy codziennie cardio i zamiast budowac mięsnie, to je pali.
    3 - Pora dnia troche dla mnie bez sensu. Mądre ćwiczenie (interwały, intensywny sprint) wieczorem = mądre ćwieczenie rano.
    4 - Zabrakło mi info jaki czas odczekać po jedzeniu. Godzinę, dwie? Myśle że godzina wystarczy aby żołądek ładnie strawił jedzenie. Wiadomo ze zjedzenie dużego obiadu i ćwiczenie 20 min potem to głupota.
    5 - Dokładnie.
    6 - Wiadomo, dieta. 70% sukcesu, 30 to trening.
    7 - Bo tak jest łatwiej, żresz co popadnie i robisz tą mase, a raczej tłuszcz z przyjmowanych węglowodanów i cukrów. A potem wielu już nie chce sie robić rzeźby ;p
    8 - Fajnie sobie robić fotki w lustrze np klatki czy brzuch miesiąc w miesiąc i potem porównać, fajnie to wygląda czasem.
    9 - No cóż maszyny swoje kosztowały, ktoś mocno zainwestował. Trener najcześciej Ci każe przychodzić codziennie i ćwiczyć na tych maszynach, zamiast z hantelkami, sztangą i własnym ciężarem. Trzeba słuchać sie siebie i zgłebiać wiedze w internecie, choćby na takich blogach :)
    10 - Dokładnie. Lepiej się porządnie spocić i zmęczyć w 10-20-30 minut niż ćwiczyć i ćwiczyć ponad godzine bez zmęczenia.
    11 - Dokładnie, przysiady to potęga. I te zwykłe i te z hantlami jako dodatkowe obciążenie. Licze że odsłoni mi to mój brzuch, a moja dziewczyna robi to na pośladki i widze że to serio działa. Ale popularność przysiadów jakoś zmalała na rzecz maszyn i innych brzuszków czy 6-weidera.
    12 - Tak, wielu tego nie robi, jednocześnie twierdząc że jest silna, ale drążek to szybko weryfikuje.
    13 - Brzuszki mogą lekko wzmocnić brzuch ale fakt, nie odsłonią go bo te brzuszki nie spowodują ze schudniemy na brzuchu jak wielu sie wydaje. Z brzucha tłuszczyk schodzi najpóźniej, wiec tzreba ćwiczyć całe ciało. Już nie mówią o szkodliwości na kręgosłup - http://www.kfd.pl/dlaczego-%C4%87wiczenia-na-brzuch-s%C4%85-szkodliwe-dla-kr%C4%99gos%C5%82upa-249606.html/ Co o tym sądzisz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, Dzięki za wnikliwy komentarz. Doceniam i fajnie, że jest ktoś, kto myśli tak samo!
      Zapraszam do dalszych komentarzy.
      Pozdrawiam!

      Usuń

Komentuj :)