Dieta inspirowana w 95% tzw.
„postem Dr. Dąbrowskiej”
Sama dieta trwa 6 tygodni, ja jednak doliczam do
tego jeszcze 1 tydzień na przygotowanie organizmu oraz przynajmniej 2 na
wyjście z diety. Razem daje to pełen proces oczyszczenia organizmu,
przestawienia się na inny sposób myślenia o odżywianiu i na przyzwyczajenia się
do nowych posiłków. Od czasu kiedy skończyłem cały opisany poniżej cykl mam
wielką ochotę na wszelkie warzywa i owoce oraz kasze, fasolę czy soczewicę.
Natomiast nie wzbudza we mnie emocji mięso, które wcześniej jadłem z uwielbieniem
i to w bardzo dużych ilościach.
Przed dietą ważyłem 82 kg a po jej zakończeniu – 72
kg. W ciągu 7 tygodni po zakończeniu postu odzyskałem 6 kg (co było moim celem),
z czego większość to masa mięśniowa (badanie na specjalnej wadze impedancyjnej,
które traktuję z przymrużeniem oka). Cały czas regularnie ćwiczyłem na siłowni
i, co ciekawe, nie zanotowałem istotnych spadków siły. Jedynie co miało miejsce
to zauważalnie mniejsza wydolność, czyli moje treningi były krótsze, ale
intensywność była taka sama przez cały czas trwania postu.
Etap 1: Przygotowanie – 1
tydzień
Przygotowanie do Postu Dąbrowskiej postanowiłem
przeprowadzić cały tydzień. W tym czasie całkowicie zrezygnowałem z wszelkiego
nabiału, produktów zawierających gluten oraz z kawy. Starałem się też
ograniczać produkty zawierający dużo cukru (chociaż z tym było dość łatwo bo
kiedy wyeliminuje się gluten, nabiał i kawę to nie pozostaje zbyt wiele do
słodzenia). Oznaczało to dla mnie praktyczne całkowite zaprzestanie jedzenia
czegokolwiek, co wytwarza się z mleka lub jaj ale także rezygnację z kasz,
płatków, makaronów, pieczywa, ciast, ciasteczek itp.
Etap 2: Post Dąbrowskiej – 6
tygodni
Ścisły post owocowo-warzywny rozpocząłem w
poniedziałek rano i trał o prawie całe 6 tygodni. Prawie, bo zakończyłem go nie
w niedzielę szóstego tygodnia ale już w piątek. Później wyjaśnię dlaczego, ale
cały post uznaję za wielki sukces. Generalnie można powiedzieć, że w czasie
tego postu nie byłem w stanie zjeść więcej niż 700-800 Kcal. Ciężko jest zjeść
więcej, bo wszystko, co się je składa się z dużej ilości wody i błonnika,
dzięki czemu żołądek szybko się napełnia. Ponadto, jak sugeruje Dr. Dąbrowska,
dzięki tak niskiej podaży kalorii, organizm przestawia się na inny tryb pracy
(post) i nie czuje się głodu.
Mój całodzienny jadłospis składał się z wszelkich
warzyw (oprócz strączkowych i ziemniaków oraz batatów) i z owoców, głównie z
jabłek i grejpfrutów oraz garści borówek (tak jak zaleca Dr. Dąbrowska). Usunąłem
z diety również inne, słodsze i bardziej kaloryczne owoce jak banany, gruszki,
śliwki i oczywiście awokado. Ponadto wykluczone było nadal wszystko z tygodnia
„Przygotowanie” plus dodatkowo mięso, alkohol, tłuszcze, oliwa, nasiona,
pestki, orzechy, wszelkie kasze i produkty zbożowe.
Co w tym czasie jadłem:
Suplementy
Ponieważ dieta nie zawiera mięsa codziennie
przyjmowałem 1 tabletkę witaminy B12 (Naturell Forte
1000 mg)
Śniadanie
Duża miska sałaty (w takiej misce na co dzień
podajemy sałatę na 4 osoby):
1 duży ogórek kiszony
1 duży pomidor
1 duży liść jarmużu
1 pęd selera naciowego
2 garści liści szpinaku (świeżego)
Garść natki pietruszki
Około 5 liści sałaty
Około 5 liści kapusty pekińskiej
Jak miałem ochotę to zamieniałem kapustę pekińską
na sałatę rzymską lub mieszankę sałat z supermarketu (taka z foliowej torebki).
Dodatkowo czasem pół średniej papryki czerwonej
Lunch
Duży czerwony grejpfrut
Obiad
Miska ratatui warzywnego (w takiej misce na co
dzień podajemy zupę dla 1 osoby), chociaż jak byłem głodny to zjadałem 2 lub 3
takie miski.
Składniki:
3 duże cebule
2 duże papryki (czerwone lub zielone)
3 duże pomidory
5 lub 6
dużych marchewek
2 lub 3 duże cukinie
1 duży seler
1 duży por
1 duży korzeń pietruszki
1 słoik przecieru pomidorowego (np. firmy Motyl –
skład powinien być jak najprostszy: same pomidory)
4 łyżeczki soli himalajskiej (różowej)
3 łyżeczki przyprawy do smaku (najlepsza była
czubryca zielona, ale czasem stosowałem np. jakąś afrykańską masala)
Dodatkowo dawałem:
1 duży bakłażan lub paczkę szpinaku mrożonego
(liściastego, nie szatkowanego)
Sprzęt: największy garnek jak uda się znaleźć,
przynajmniej 10 L
Czas: 1 – 1,5 h
Wszystkie składniki kroimy na dość duże części.
Ponieważ będą się one długo dusić w garnku, nie ma potrzeby szatkowania w
kosteczkę. Duże kawałki będą lepiej oddawać końcowy smak, a cała potrawa będzie
miała przyjemne kolory i formę.
Stawiamy garnek na średnim ogniu (uwaga! bez
jakiegokolwiek tłuszczu) i wrzucamy obraną cebulę pokrojoną na osiem części. Ja
po prostu przekrajałem ją na pół, a potem każdą z połówek jeszcze na krzyż.
Wrzucamy na dno garnka.
Co jakiś czas mieszamy, żeby się nie przypaliło w
międzyczasie kroimy paprykę na duże kawałki, razem z gniazdem nasiennym. Ja
wyrzucałem do śmieci tylko sam zielony ogonek. Dorzucam ją do cebuli. Papryka
zaczyna dość szybko puszczać soki, więc od tej chwili już raczej nic się nie
przypali. Jeżeli jednak jest taka potrzeba to można wlać 10 ml wody na dno
garnka.
Solimy 1 łyżeczkę soli i przykrywamy pokrywką.
Zmniejszamy też gaz do minimum tak, żeby wszystko się tylko delikatnie
gotowało.
Następnie kroimy pozostałe składniki od
najtwardszych do najbardziej miękkich i systematycznie dorzucamy do garnka za
każdym razem mieszając zawartość i przykrywając pokrywką. Moim celem było, aby
np. twarda marchew dusiła się dłużej niż miękki bakłażan, a najkrócej pomidory.
Co jakiś czas solimy i dodajemy przyprawy. Suszone zioła potrzebują trochę
czasu zanim uwolnią cały swój aromat i smak. Na sam koniec wrzucamy bakłażan
lub szpinak oraz dodajemy przecier pomidorowy.
Może okazać się, że po pokrojeniu wszystkich
składników i wrzuceniu ich do garnka, jego pokrywka nie będzie się do końca
domykać. To nic; warzywa w trakcie duszenia stracą sporo objętości i w końcu
zmieszczą się w garnku J
Po dodaniu ostatnich składników trzeba obserwować
konsystencję i smak ratatui, co jakiś czas je przemieszać i być cierpliwym. Wg
moich wyliczeń od tego momentu do osiągnięcia idealnego smaku i miękkości
warzyw (najlepszym wykładnikiem jest tutaj marchew – jeśli można ją łatwo
przegryźć to danie jest gotowe) mija zazwyczaj około 45 minut.
Można przechowywać w garnku przez 5 dni J
Kolacja
Do wyboru jedno, kilka lub wszystko z poniższych:
Garść borówek amerykańskich i 2 jabłka
Pieczona w piekarniku dynia hokkaido: pokrojona w
plastry wraz ze skórką dynia posypana ziołami prowansalskimi; pieczemy w 190
st. C przez 14 minut (z termo obiegiem); ja zjadałem czasem nawet 600 gramów
Blanszowane lub gotowane brukselki albo brokuły; po
ugotowaniu dodajemy trochę soli lub ziół
Etap 3: Wyjście z postu
2 tygodnie stopniowego wychodzenia z postu, czyli
dodawania nowych produktów do diety.
Generalna zasada mówi, że po całych 6 tygodniach należy
bezwzględnie post zakończyć. Można oczywiście przerwać go również szybciej, np.
po 5 lub 4, jednak najlepsze i najbardziej długotrwałe efekty uzyskuje się po
wykonaniu pełnego cyklu. Innym ważnym wyznacznikiem, że już pora przerwać
dietę, jest wilczy głód, który pojawił się u mnie właśnie w ostatnim tygodniu,
w piątek. Do tej pory nie miałem szczególnego poczucia, że muszę dużo jeść, ale
tamtego dnia nie mogłem wytrzymać spokojnie i ciągle burczało mi w brzuchu. W
końcu zdecydowałem się, że to chyba to i przerwałem post.
Jak? Pierwszego dnia dodałem ziemniaki, bataty i
banany. Przez kolejnych 5 dni niczego nie zmieniałem. Następnie zacząłem
dodawać łyżkę oliwy dziennie (np. do sałatki) oraz strączkowe. Tak minęło
kolejnych 5 dni. Dziesiątego dnia włączyłem nasiona, pestki i orzechy.
Potem już można jeść wszystko, ale chodzi o to,
żeby te najciężej strawne produkty dodawać jak najpóźniej. Słyszałem o osobach,
które zbyt gwałtownie wprowadziły do swojej diety tłuszcz i dostały ciężkich
skurczy brzucha trwających 3 dni.
Mam nadzieję, że powyższe zainteresuje was na tyle,
że też spróbujecie i podzielicie się ze mną swoimi spostrzeżeniami.
Pozdrawiam J